Ruszamy w kierunku Reykjavíku i widoki mamy niesamowite. Niestety na zwiedzanie miasta czasu już nam nie starcza, bo mamy wcześniej zarezerwowane bilety na Blue Lagoon.
Blue Lagoon wygląda kosmicznie, księżycowy krajobraz, a pośrodku niczego wyrasta ogromny parking i żurawie budowlane. Obiekt się rozbudowuje i mamy szczęście, że jesteśmy w niedzielę. Organizacja na miejscu jest bardzo dobra, choć mimo wszystko tłoczno w przebieralniach. Na zewnątrz już się tego tak nie odczuwa, każdy odpływa w poszukiwaniu białej maseczki, sauny lub cichego kąta do odpoczynku. Nam tak mijają 4 godziny, po których stwierdzamy, że wystarczy nam tego moczenia i zbieramy się do domu.
Kończymy pakowanie gdzieś po drodze na parkingu, zjadamy ostatnie jedzonko i Agawa odwozi mnie na lotnisko, ona ma swój samolot parę godzin później. Na lotnisku szaleństwo, kolejka do check in na 2 godziny stania, i dobrze, że byłam odpowiednio wcześniej. Zabrakło też czasu na ostatnie zakupy, a szkoda, bo księgarnia wyglądała na super zaopatrzoną.
Lot w tę stronę był dla mnie trudny, klimatyzacja była nastawiona na warunki Berlińskie, czyli było za gorąco.
Jakbym miała jeszcze raz lecieć na Islandię to na pewno na dłużej, bo w 2 tygodnie nie sposób odkryć całego piękna tego kraju.
***********************************
Blue Lagoon - 60 euro