Rankiem, po doczepieniu do plecaka pożyczonego namiotu i karimaty, ląduję w centrum. Wymieniam na stacji kolejowej euro na funty, z zaznaczeniem, że poproszę tylko te szkockie. Sympatyczny pan spokojnie wyławia dla mnie z pęczków szkockie banknoty zastrzegając, że płacić nimi mogę tylko na terenie Szkocji. Niby w pozostałej części Wielkiej Brytanii są akceptowane, ale...
Bilety autobusowe z Edynburga do Scrabster (50 GBP) miałam już wykupione wcześniej przez internet. Tę część drogi chcę odbyć szybko, by zdążyć na wieczorny prom do Stromness (36 GBP), gdzie także miałam zarezerwowany hostel. Zdziwiło mnie, że tak naprawdę kierowca niezbyt sprawdza ten wydruk biletu z maila, zerknął, że coś tam mam i już.
Droga do Inverness jest deszczowa, dopiero przed samym miastem się przejaśnia i wychodzi słonko. Wszędzie krzewy kolcolistu kwitną na żółto (Gorse, Whin bush, Ulex europaeus) co wygląda bajecznie w połączeniu z błękitnym niebem i morzem.