Prom płynie 1,5 godziny, mam piękny słoneczny wieczór, lekkie bujanie i cudowne widoki. W sumie nie wiem, od czego buja bardziej, fale czy whisky. ;) Po drodze mijamy wyspę Hoy i słynnego Man of Hoy, nawet z głośników zapowiadają, kiedy pojawi się na horyzoncie. Cudowne uczucie wolności wypełnia mnie, codzienność zostaje daleko za mną.
Zatoka Stromness jest osłonięta od strony morza, więc cumowanie ogromnego promu przebiega idealnie. Mój hostel leży 5 minut spacerkiem od portu, znajduję go bez problemu. Dostaję tyci malutki pokoik z łóżkiem i ciężkimi zasłonami (w czerwcową jasną noc bardzo przydatne!), łazienka jest wspólna na korytarzu (bez kafelek, ależ można!), pod prysznicem cudownie gorąca woda, a na parterze wspólny salon z kuchnią. Mój hostel to www.brownsorkney.com (18 GBP za noc). Wcześniejsza rezerwacja się przydaje, bo jest pełny. Jestem zmęczona po całym dniu w autobusie, więc szybko idę spać po kubku gorącej herbaty.