Wstaliśmy dość wcześnie jak na nas by dotrzeć przed upałem do Volubilis.
Przez przypadek załapałam się na ciekawe połączenie smakowe źle zamawiając 1 kawę czarną i 1 herbatę miętową w barze. Mój połamany szczątkowy francuski został zrozumiany dość dziwnie i dostałam 1kawę czarną plus drugą z zielonym likierem miętowym. Zestawienie całkiem orzeźwiające!
Pytając się w hotelu i mijanych policjantów dowiedzieliśmy się, że do Volubilis nie kursują autobusy, ale można dostać się tam taksówką. Ledwo odeszliśmy od policjantów, a już dogonił nas gościu oferując właśnie taką wyprawę. Proponował przejazd do Volubilis i Mulaj Idris i z powrotem za 300 dh. Ponieważ Mulaj Idris nas specjalnie nie interesowało ustaliliśmy, że za 200 dh dojedziemy do Volubilis, tam będziemy mieć 1,5 godz. na zwiedzanie, kierowca na nas poczeka i zabierze do Meknesu.
Problem w tym, że naganiacz a kierowca to 2 różne osoby, z czego ten drugi angielskiego nic nie rozumie, a ja jego francuskiego.
Niezbyt dało się stargować cenę, wiec z bólem serca zdecydowaliśmy się na tą wyprawę.
Jazda grand taxi trwała może z pół godziny, na miejscu z 10 autokarów wycieczkowych z turystami. Teren wykopalisk to rozgrzana patelnia pośrodku niczego. Warto wcześniej kupić wodę w Meknesie, bo tutaj sięgała niebotycznych cen 30 dh za butelkę. Jak ktoś nie był w Rzymie i Pompejach to Volubilis nawet go zainteresuje. Niewiele tego zostało, parę kolumn, z 2 łuki, kolorowe mozaiki. Ogólnie wszystko w rozsypce, bo większość cenniejszych rzeczy już dawno została rozkradziona lub przewieziona do muzeum.
Wróciliśmy do kierowcy, a z nim do Meknes i niespodzianka, gościu życzy sobie 300 dh. Po burzliwej dyskusji stanęło na kwocie ustalonej wcześniej.
Zawsze warto się upewnić czy wersja naganiacza i tej drugiej strony jest na pewno taka sama...
W Meknesie szybka wyprawa do pięknej Medresy i po plecaki do hotelu.
I dalsza podróż.Pociągiem do Fezu.
*************
200 dh - przepłacona grand taxi do Volubilis