Geoblog.pl    weri    Podróże    Morocco 2009    Azrou
Zwiń mapę
2009
06
paź

Azrou

 
Maroko
Maroko, Azrou
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2941 km
 
Wstaliśmy prawie ze śpiewem z meczetów na poranny autobus o 6 do Azrou. Przechodząc koło zasłoniętych bazarów z warzywami miało się wrażenie, że czas zatrzymał się tu w średniowieczu. Ciemnawa uliczka, puste kramy a na każdym siedzi kot i pilnuje swojego terytorium.
Dworzec autobusowy jest tuż koło medyny i wsiedliśmy tam jako jedyni. Reszta zapełniła się na dworcu w nowej części miasta.
Po drodze mijaliśmy miasto Infran, przypominające wyglądem górskie miasteczka w Szwajcarii. Zupełny kontrast pomiędzy resztą Maroka.
Do Azrou dotarliśmy koło 9 rano, zjedliśmy śniadanie przy małym barze. Nareszcie cisza, nikt nas nie zaczepia i nic od nas nie chce. Zaczynamy dostrzegać różnice pomiędzy arabami i berberami w wyglądzie i ubiorze, ludzie uprzejmi i pomocni.
Szukamy noclegu, słyszeliśmy, że można nocować na campingu 5 km za miastem za 20 dh w berberyjskim namiocie, ale to nie jest pewne. Pytamy po hotelach, w sumie małe i ładne, niespiesznie oglądamy dachy. Zagadali nas przewodnicy górscy widząc nas i nasze plecaki. Pytali czego szukamy i nawet pomagali w negocjacjach z właścicielem hotelu. W końcu widząc, że szukamy czegoś naprawdę taniego młodszy z nich, Zakaria, zaproponował nocleg u siebie za 20 dh w domu. Stwierdziliśmy, że warto to zobaczyć i ruszyliśmy za nimi.
Mieszkanko przytulne, 1 duży pokój, 1 sypialnia, kuchnia i toaleta oraz taras oczywiście. Zostaliśmy z nimi przegadując pół dnia. Zaproponowali nam wieczorem spacer na pobliskie wzniesienie zupełnie za free. W międzyczasie pojawiła się prawdziwa berber whisky, czyli wódka z fig i inny stuff.
Po pół godzinnym spacerku pod górkę przysiedliśmy w urokliwym punkcie widokowym na całe Azrou. W oczekiwaniu na zachód słońca starszy z przewodników, Mohamed, zdążył opowiedzieć nam swoje życiowe perypetie z byłą żoną, która oskubała go do zera. Zaprosił nas do swojego pustego mieszkania na herbatę i dalsze rozmowy. Wracając od niego wstąpiliśmy na targ po składniki na tajin. Za warzywa, mięso i przyprawy, czyli obiad dla 5 osób zapłaciliśmy 40dh!
Jedzenie było super, jeszcze bulgoczące po ściągnięciu z gazu.
Małe wtrącenie odnośnie zasad przy stole. W trakcie robienia obiadu do Zakaria przyszło 4 znajomych w odwiedziny, siedzieli na materacach i rozmawiali. Gdy wniesiono tajin zasiedli z nami przy stole, spróbowali dosłownie po 2 kęsy, podziękowali i usiedli obok. Okazało się że przed przyjściem już jedli obiad, a do nas dołączyli się tylko z grzeczności. Druga sprawa to sposób jedzenia tajinu.Oczywiście prawą ręką, za pomocą chleba, ale pamiętać należy także o tym, by jeść tylko ze swojego kawałka naczynia i nie sięgać po kąski od strony innych osób, bo to wygląda jakby zabierało się im ich porcje.
Na następny dzień wstępnie umówiliśmy się z Zakaria na wędrówkę po cedrowym lesie i odwiedziny u dzikich małp.

******************
35 dh/os - autobus z Fezu do Azrou, CTM
5 dh- opłata za bagaż niezależnie od jego ilości, tu za 3 plecaki
20 dh/os- nocleg Azrou u przewodnika

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 4% świata (8 państw)
Zasoby: 138 wpisów138 13 komentarzy13 1271 zdjęć1271 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
17.07.2016 - 30.07.2016
 
 
17.10.2010 - 23.10.2010