Tego dnia cały dzień przesiedzieliśmy w autobusie z Tinerhiru do Marrakeshu, jadąc bite 9,5 godziny z 2 postojami po 30 min. po drodze.
Na początek był problem jak dostać się z wąwozu do Tinerhiru, bo nie było z rana widać taksówek. Dość szybko udało nam się złapać stopa. Klimatyzowanym terenowym autkiem sympatyczni panowie podwieźli nas pod sam dworzec autobusowy, nie chcąc ani grosza.
Zdążyliśmy na miejscowy autobus odchodzący o 9.30, szybko kupiliśmy bilety i w drogę. Warto pamiętać, by przemyśleć najpierw z której strony autobusu usiąść, tak by nie być po gorszej słonecznej stronie. Po godzinie udało nam się zmienić stronę z lewej na prawą i dzięki temu było znośnie.
Autobus był nieco rozklekotany i pewnie dlatego kierowca nigdy nie wyłączał silnika, ani na długich postojach, ani podczas tankowania na stacji benzynowej, co nas mocno zastanowiło.
Widoki po drodze są wspaniałe, warto przejechać tę trasę własnym samochodem. Przełęcz Tizi n'Tiszka mrozi krew i może wywołać ataki paniki, trasa tylko dla sprawnych samochodów i bardzo dobrych kierowców. Tylu zakrętasów i przepaści w życiu nie widziałam. Mój aparat akurat wtedy odmówił posłuszeństwa, więc niestety nie mam zdjęć z tego cudnego i strasznego fragmentu.
Po zachodzie słońca dotarliśmy do Marrakeshu, od razu udaliśmy się do polecanego przez innych hotelu Essauira. Tam ulokowaliśmy się na dachu, tak samo użytkowanego jak w Fezie, w dzień restauracja, w nocy spanie.
Jeszcze szybki wieczorny spacer po słynnym placu i spać!
****************
100 dh/os- bus Tinerhis-Marrakesh
5 dh/os- opłata za bagaż
2 dh- kartka pocztowa (najtaniej w Maroku)
7,8 dh - znaczek na kartkę
30 dh/os - nocleg na tarasie w hotelu Essauira
40dh/os - obiad w hotelu
10 dh- sok pomarańczowy na placu