Ta trasa to mój ostatni odcinek autostopem i już czuję, że będzie mi tego brakowało. Gdy spotkam się ze znajomą będziemy podróżować jej samochodem. Jest to jeden z najszybciej pokonanych dystansów, postój podczas jednej z przesiadek to... 10 sekund, ledwo jeden samochód odjechał, a już zatrzymał się kolejny! Serdeczność ludzi mieszkających na Skye jest przeogromna! Tu też usłyszałam najbardziej niezrozumiały akcent w Szkocji.
Pogoda na Skye nie rozpieszcza dzisiaj, przelotnie pada i mocno wieje.
Dojeżdżam do Glenbrittle Youth Hostel - SYHA, tutaj mają stacjonarny telefon dostępny na monety, dzięki czemu mogę zadzwonić do znajomej i zapytać się co dalej. Komórka nie łapie zasięgu. Stąd robię długi spacer do miejsca naszego dzisiejszego noclegu, pole namiotowe w Culnamean (7,5 GBP).
Na szczęście przestaje padać, ale wieje bardzo mocno. Szukam miejsca pod namiot najbardziej osłoniętego od wiatru i trafia się kawałek pola tuż przy drodze dojazdowej. Rozbicie namiotu to wyzwanie w tych warunkach, ale daję radę :)
Siedzę przed namiotem i zwijam się ze śmiechu oglądając czterech facetów próbujących rozbić duży namiot. Wygląda to jak w czarno-białej komedii, wszystko fruwa, jeden wielki chaos :D W końcu panowie się poddają i jadą w inne miejsce. A ja poznaję sympatycznego rudego Szkota z Kirkwall, który jutro zamierza się wspinać na skałkach nieopodal. Rozmawiamy przy piwku, schowani od wiatru za jego samochodem.
W końcu koło 23 dojeżdża moja znajoma.