Zaskakująco świetlisty poranek przebija się przez poranne chmury. Mrużę oczy od blasku słońca rozświetlającego nasze zbocze. Parująca woda po nocnej ulewie unosi się magicznie i płynie do chmury.
Zwijamy namiot, który dość szybko wysechł po nocnej ulewie. Owsianka na śniadanie, mycie zębów we wspólnej toalecie. Dostępne są duże metalowe zlewy i kibelki, może w chacie jest coś więcej, ale dla osób śpiących w namiotach nie ma wstępu, nawet do świetlicy.
Wracamy tą samą trasą, odkrywając na spokojnie cudowne zakątki. Bulgoczące błotka, dymiące jak czajnik lub jak gotujący się sos, czapy wytapiającego się śniegu, diamentowe krople rosy na puchatym mchu i kwiaty, pojawiające się znienacka na wulkanicznej ziemi.
Zdążyłyśmy akurat, bo za 30 minut mamy powrotny autobus do hotelu, przy którym zostawiłyśmy nasze autko.
*******************************
autobus do Landmannalaugar w 1 stronę - 3500K