Gullfoss, Hruni-gorące źródełko

Zafascynowane Gullfossem postanowiłyśmy zobaczyć go jeszcze raz wcześnie rano. Przyznam szczerze, że nie zapłaciłyśmy za kemping tej nocy, rozbiłyśmy się koło 1 w nocy, a wyjechałyśmy po 6 i nie było komu zapłacić...

Gulffoss o poranku wyglądał zupełnie inaczej, pewnie w świetle słońca lub w blasku śniegu wygląda też pięknie, jest magiczny o każdej porze dnia i roku.

Ruszyłyśmy dalej w kierunku Flúðir, nieco szutrową drogą, ale dobrej jakości. Zaraz za mostem, przeprawiającym się za rzeką, zatrzymałyśmy się na postoju, by w końcu zjeść śniadanie i nieco odpocząć. Tuż obok był piękny widok na rzekę, tu organizowane są spływy kajakowe.

W markecie w Flúðir dopytałyśmy miejscowych Polaków, jak trafić do gorącego źródełka. Byli niezwykle pomocni, drogę opisali bardzo dokładnie. Tylko co do opisu dróg szutrowych na miejscowych raczej nie ma co liczyć. Dla nich wszystko jest przejezdne, zwykłym samochodem, bez 4x 4. Są zupełnie wyluzowani co to poczucia lęku wysokości, mgły, deszczu, kiepskiej nawierzchni, ostrych podjazdów i jakichkolwiek problemów po drodze. Tak więc każdy mieszkający na wyspie powie Tobie, że trasa jest przejezdna i nie masz się czego obawiać... W praktyce wygląda to zupełnie inaczej.

Źródełko w Hruni było bajeczne, cudownie ciepła woda, sącząca się do wyścielonej czarnymi kamyczkami niecki, na tyle głęboka, by wygodnie przytulić się do kamiennej ściany i po prostu odlecieć! Obok szopa dla osłony od deszczu i skrzynka na darowizny za korzystanie ze źródełka. A dookoła wielkie nic, tylko przyroda...

Zdjęcia (19)

Komentarze (0)